sobota, 2 lutego 2013

77. dylematy, dylematy..

     Chyba czas najwyższy na Włóczykijowe "opowieści". Jeszcze się nie spotkaliśmy, ale ponieważ najprawdopodobniej zdarzy się to dzisiaj, chciałabym się z wami podzielić tym, co dotychczas w tej sprawie się działo.
     Na pewno miałam niemałe dylematy, które jak się okazało, same się rozwiązały. To przypomniało mi, że zawsze opłaca się zaufać Temu na górze ;)
     Dziś 2. luty- dzień studniówki, z której ostatecznie zrezygnowałam, więc nie jest to już sprawa problemowa. Myślałam, gdybałam, rozważałam i miałam naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, bo musiałam wziąć pod uwagę aż trzy propozycje weekendowych planów jednocześnie. Studniówka- po raz pierwszy; impreza ze znajomymi (z racji przyjazdu nowej dobrej koleżanki z Poznania)- po raz drugi; i Włóczykij.. z którym spotkania mi się "nie składały" również się zaczął akurat o ten weekend pytać.
     Droga eliminacji była dobrym pierwszym krokiem. Poleciała studniówka, bo nie miałam ochoty na nią iść, sama zwłaszcza (możliwość zaproszenia Włóczykija ostatecznie z rozsądku odrzuciłam), więc sprawa okazała się jasna. Została zatem impreza ze znajomymi i wieczór z Włóczykijem. Próbowałam to połączyć- z marnym skutkiem. To nasze pierwsze spotkanie po rozstaniu i organizowanie go w towarzystwie rozbawionych i podpitych znajomych byłoby na pewno kiepskim pomysłem. Musimy o wielu sprawach porozmawiać, a hałaśliwy klub na pewno by temu nie sprzyjał. Myślałam więc dalej, po cichutku jednak licząc, że sprawa sama się rozwiąże..
     Ostatecznie, jeszcze w poprzedni weekend zdecydowałam, że spędzę czas ze znajomymi. Włóczykij już tyle czasu czeka ( a raczej ja na niego), że przez jeszcze jeden weekend krzywda mu się nie stanie. Jeśli mu zależy to poczeka nawet i miesiąc. On wiele razy spędzał czas ze znajomymi nie zastanawiając się, co ja robię, więc na pewno nie pozwolę sobie na podobne dylematy. Niby zdecydowałam, ale gdzieś za kulisami miałam takie dziwne uczucie... jakby obawy... Ten i następny weekend są ostatnimi przed postem i mało kto spędza je w domu. Włóczykij na pewno nie byłby wyjątkiem i tak jakoś chyba się bałam tego, a nawet więcej- miałam nieodparte przeczucie, że w tym czasie, gdy ja będę się bawić w gronie znajomych- on kogoś pozna. Dziwne i śmieszne- obiektywnie, ale czy ktoś da mi gwarancję na to, że tak się nie stanie? Gdyby się stało, musiałabym się z tym pogodzić i tyle. Pewnie bym to wytłumaczyła swoim częstym powiedzeniem: widocznie tak miało być, no ale..i takie realne podejście wątpliwości niestety nie przegoniło. Mimo to decyzji nie zmieniłam. Postanowiłam pomyśleć w pierwszej kolejności o sobie, a nie, jak mi się to często swego czasu zdarzało, o innych.
     A co się ostatecznie stało? Już wiadomo- się pochorowałam.. Nie czuję się tragicznie, ale na pewno nie na tyle dobrze, by szaleć na parkiecie i pić alkohol. Wciąż biorę antybiotyki, więc stanie jak słup soli w klubie (w obawie przed tym, żeby się nie zgrzać) i pytanie w barze o herbatę z cytryną byłoby zdecydowanie kiepskim pomysłem :/ Napisałam z ubolewaniem dobrej koleżance kiepską wiadomość i zrezygnowała z przyjazdu. I co mi w takim razie zostało? Spotkanie z Włóczykijem.. Głowiłam się tyle czasu, eliminowałam, gdybałam.. a i tak wyszło po swojemu :P Strasznie dziwne to wszystko :P
     A co z samym stosunkiem Włóczykija do mojej osoby? W miarę regularnie dzwoni; najczęściej rozmawiamy o codziennych sprawach, ale między wierszami wyczytuję, że mu na mnie zależy. Są to dość nieśmiałe "wyznania", więc tak naprawdę uwierzę w nie dopiero wtedy, gdy zobaczę. Czy to zdarzy się już dziś? W sumie jeszcze nie wiem, bo telefon wciąż milczy, ale.. pewnie niebawem przestanie. Rozmawialiśmy ostatnio przedwczoraj- o możliwości spotkania w tą sobotę również. Nie wiem, co będzie dalej- po spotkaniu, bo nikt mi nie zagwarantuje cudów w jego trakcie. Na pewno na chwilę obecną potrzebuję rozmowy, nie tylko z jego strony. Chcę mu wreszcie uświadomić, że nasz związek rozwalił się nie tylko z racji jego dylematów, ale też z powodu kilku innych spraw, które mi nie odpowiadały.
   

4 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że uda się Wam spotkać i szczerze porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo jestem ciekawa jak przebiegnie to spotkanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja równiez jestem ciekawa finału... I zdrowiej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to Baba faktycznie wszystko się poskładało ciekawie. Mam nadzieje, że Włóczykij spowoduje, że ten wieczór będzie (był) fajny i ... będziecie go miło wspominać (mimo poważnej rozmowy). Trzymam kciuki. No i oczywiście pogoń tę chorobę ;-)

    OdpowiedzUsuń