Mam ferie- to już wiecie. Od dłuższego czasu planowałam, że podczas ich trwania zajmę się wieloma zaległymi sprawami; nie tylko prywatnymi, ale i zawodowymi. Grypa zajęła pierwsze dni mojego urlopu i z obawami w duchu stwierdzałam: "No nie..znowuu??". Bo zawsze, odkąd pamiętam, moje plany "nadrabiania" wszystkiego w czasie jakiejkolwiek zawodowej przerwy, kończyły się na planowaniu, a nie na praktyce. Albo się rozchorowałam, albo natrafiłam na różne inne losowe przeszkody, albo, najzwyczajniej w świecie ten czas zmarnowałam na "tumiwisizm" i "nicnierobienie". Oj nie raz plułam sobie z tego powodu w twarz i z przerażeniem się zastanawiałam, kiedy ja się w końcu zajmę tyloma zaległymi kwestiami..
Grypa minęła, atak bólu kręgosłupa został względnie zwalczony, a dziś mija drugi dzień, kiedy powoli, aczkolwiek z efektami zajmuję się swoimi sprawami. To dlatego dziś jestem tak bardzo zadowolona :) Pierwszy raz, nie pamiętam od kiedy, pożytkuję swój czas na uciążliwe już momentami zaległości. Kończy się pierwszy tydzień ferii i wierzę, że kolejny będzie równie pracowity. Na pewno bardzo się postaram :)
Na koniec, dla Was wszystkich kolejna piosenka. Zakochałam się w jej głosie i ostatnio niczego innego nie słucham:
Ps. A o Walentynkach kompletnie dziś zapomniałam! Jednak pracoholiczka ;)
Jesteś zadziwiająca! Pierwsza osoba, jaką znam, która zadowolona jest z nadrabiania zaległości i to jeszcze papierkowych!
OdpowiedzUsuńNiesamowita!
Buziaki przesyłam!
Serdecznie dziękuję za nominację w konkursie blogowym. A Emeli jest boska. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcienie i blaski
Ja miałam zrobić tyle na feriach a niczego nie ruszyłam, Ty widzę masz silniejszą motywację:)
OdpowiedzUsuń