środa, 22 października 2014

145. nicnierobienie

     Jakoś tu smutno dziś. A nawet wczoraj, dwa dni temu i tydzień temu. Jakby wszyscy zamarli albo pochowali się w pierzyny. Może tak jak ja wegetują na zwolnieniu lekarskim?
     Tylko, że ja wegetuję z nosem w internecie. Poczytać bym Was chciała, porozmawiać, ale nie mogę, bo mimo usilnych poszukiwań wszyscy się jakby...  zapadliście pod ziemię. Marudzę prawda? Pewnie biegacie w pracy, modląc się o niepołamanie nóg, a po pracy co najmniej tak samo intensywnie zasuwacie w życiu. A mądralińska Baba, siedząc w domu pod kołdrą i racząc się herbatkami z cytryną urozmaica "nicnierobienie" marudzeniem. Bo przecież ileż razy sama znikała porywana przez świat i ludzi, a wtedy nikt o to nie miał pretensji.
     No dobrze, to ja już przestanę. Obejrzę film, zagram w literaki, może nawet trochę popracuję. Czas w końcu jakoś zleci. A gdy już wyzdrowieję porwę aparat i wybiorę się na jesienny spacer. Już nie mogę się doczekać, bo te cudne jesienne widoki aż krzyczą o interesowność !
     To do porozmawiania kochani :-)

1 komentarz:

  1. No włąśnie. Nie tak dawno miałaś długi okres milczenia. Życzę Ci dużo zdrowia

    OdpowiedzUsuń