Poniedziałek, godz. 12.10- zaczynam nowy tydzień. Jak na początki to
dość nietypowa pora, ale zważywszy na to, co mnie w tym tygodniu
czeka...każda minuta później jest jak najbardziej uzasadniona. Remont:P
(i jeszcze jeden wywieszony jęzor: :P). Upragniony, wyczekiwany,
wymarzony..i wreszcie (!) osiągalny: generalny remont mojego pokoju.
Pytanie: skoro remont to powinnam być na nogach od bladego świtu, a nie
południa:P Ale to GENERALNY remont i musiałam się przed nim porządnie
wyspać, bo od dziś przede mną wiele nieprzespanych nocy:P
Jakby nie patrzeć, trochę na tym stracę; i nie chodzi tylko o
kolosalne sumy na meble i różne "materiały", ale o straty z racji
możliwości sprzedawania biletów do przybytku PRL-u. TAK, mój pokój i
90% rzeczy w nim zawartych jest tak stary. 22 lata? Jeśli mnie pamięć
nie myli. Dlaczego więc dopiero teraz? Przyczyny dwie: 1. Studiując nie
planowałam powrotu do domu 2. Pochodzę z domu, w którym się nie
"przelewało". Po wyprowadzce ojca brakowało pieniędzy na rachunki a co
dopiero na remonty. Wracając do domu również nie "grzeszyłam" groszem.
Znalezienie stałej pracy było moim priorytetem, a gdy już go
osiągnęłam, mogłam w końcu pomyśleć o konkretnych oszczędnościach.
I oto wreszcie nadszedł ten dzień:) Lata obrzydzenia widokiem moich
rozpadających się mebli i odrapanych ścian wrzucę dziś bezpowrotnie do
kosza. Wiem, że przede mną mnóstwo pracy, ale już teraz mogę z
przekonaniem powiedzieć, że jestem szczęśliwa:) Urządzenie własnego
pokoju jest dla mnie naprawdę czymś ważnym. Chcę się w nim czuć nie
tylko dobrze i bezpiecznie,ale również... inspirująco:) Pokaż mi swój
pokój, a powiem Ci kim jesteś- to od teraz mój przewodni cytat na cały
tydzień:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz