Minął ponad tydzień od telefonu Włóczykija- poprzedniego oczywiście i w sumie wypadałoby coś niecoś o samej sprawie napisać. Jednak żebym to ja wiedziała jak to wszystko ładnie i składnie podsumować, wywnioskować i wyznaczyć wskazówki niezbędne do działania. A może to po prostu wina ciśnienia?? Wszyscy w pracy, łącznie z uczniami cały tydzień funkcjonowali jak ćmy; ze mną na czele :P W piątek miałam siłę tylko na niezbędny ruch ręką, by sprawdzić na zegarku kiedy wreszcie będę mogła iść do domu. Obarczyłam za obecny stan nękający mnie ostatnio niczym pijawka "tumiwisizm", ale jak zauważyłam podobne stany u innych i komentarze o fatalnym ciśnieniu to również tę opcję wzięłam pod uwagę. Oby chodziło właśnie o to, bo wtedy jest nadzieja, że to fatalne samopoczucie się wreszcie skończy (!)
Ale do rzeczy.. Włóczykij zadzwonił i rozmawialiśmy ponad godzinę. Nie wyglądało to kolorowo, bo zadzwonił z trasy i to prawie po tygodniu od naszej ostatniej rozmowy. Był pewien, że nie umówiliśmy się na konkretny termin a natłok pracy i bezustanne wyjazdy do Niemiec przeszkodziły mu we wcześniejszym kontakcie. Denerwowałam się, to fakt, ale dziś mam do tego już całkiem inne podejście.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Praca, pogoda itp. bzdety. Rozmowy nawet o "niczym" wciąż wychodzą nam tak samo dobrze, jak wtedy, gdy byliśmy razem. Wypytałam go o ewentualne znajomości. Stwierdzenie: "nie była Tobą" utkwiło mi w głowie; oczywiście zaraz obok zdrowego rozsądku, bo nie mam nastu lat, by się nadmiernie takimi hasłami "podniecać". Inne deklaracje również padły- po raz kolejny zresztą.
"Gdy kogoś kochasz puść go wolno. Jeśli wróci już zawsze będzie Twój, jeśli nie to nigdy Twój nie był"- to kolejne powiedzenie, który w związku z tą całą sprawą przychodzi mi na myśl. Z tego co pamiętam to po zerwaniu z Włóczykijem również je miałam w głowie, ale jakoś tak... szybko o nim zapomniałam. No właśnie.. szybko. Tak szybko uporałam się z myślami o swoim eks, że dziś mam wrażenie, że ta nasza znajomość miała miejsce dobre kilka lat temu. A to przecież zaledwie cztery miesiące... jeszcze cztery miesiące temu byłam w związku i cieszyłam się czyjąś stałą obecnością.. Mnóstwo rzeczy w ciągu tego czasu się u mnie działo: randki, znajomości, weekendowe wypady- tym razem już własnym samochodem..więc pewnie dlatego trudno mi się z tym faktem oswoić.
Zapytał o spotkanie "w którąś sobotę". Wciąż intensywnie myślę o całej sprawie, lawiruję między argumentami "za" i "przeciw" i jedną pewną rzecz mogę stwierdzić- nie uwierzę, póki ni zobaczę; dlatego się zgodziłam. Nie określiliśmy póki co konkretnego terminu. Nie tylko spotkania, ale i rozmowy telefonicznej. Niech zadzwoni kiedy chce, po co mam się znowu denerwować? Trzymałam kciuki tylko za to, by to nie była przypadkiem dzisiejsza sobota, bo interesujące propozycje wypadu ze znajomymi kuszą mnie o wiele bardziej ;) Czy chcę znów z nim być? Nie mam zielonego pojęcia.. pierwsze myśli wskazywały na tak, ale teraz zastanawiam się, czy czasem mi nie będzie czegoś w tym wszystkim brakowało tak jak kiedyś jemu.. Nie ma sensu jednak za dużo myśleć, czas pokaże- to jedyne wciąż pewne stwierdzenie, które mi w tym wszystkim towarzyszy.
Ważne pytanie na dziś: co mam zrobić z bezustannym zasypianiem na stojąco w każdej minucie?? Przecież to cholery można normalnie dostać.. Jest tyle rzeczy, za które chcę i powinnam się zabrać, że jestem zła sama na siebie, gdy ostatecznie wszystko się kończy kolejną drzemką.. Magnez już biorę, więc co to może być? Czyżby naprawdę jakieś ciśnienie??
I nawet ochotę na wypad ze znajomymi straciłam..chyba zostanę w domu..
Daj mu czas, daj Wam czas. Zobacz co będzie dalej. Bywa, iż ludzie potrzebują czasu, aby dojrzeć i przekonać się, że ta osoba to ta właściwa. Może lepiej, że nabraliście do siebie dystansu, tak się lepiej patrzy na wiele spraw.
OdpowiedzUsuń"Pozwól odejść temu co było , wyjdź na przeciw temu co będzie."
OdpowiedzUsuńPopieram to co napisała baśka. Daj sobie czas, a czas pokaże. Pozdrawiam niedzielnie.
chyba ostatnio taki okres,ja też nie mam na nic siły,wracam z pracy i najchętniej poszłabym spać,zero energii. może minie. a może spróbuj więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu,spacer,bieganie,cokolwiek,by się pobudzic.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Ja też uważam, że co ma być to będzie. Nie czekaj na telefon, na spotkanie, niech to jemu zależy i niech on się stara. A Ty tylko obserwuj i wyciągaj wnioski.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak robię :)
Usuń