czwartek, 26 lipca 2012

39. Wambierzyce, Szczeliniec Wielki, Kudowa Zdrój

     Czas na wycieczkę, a ściślej charakterystykę wycieczki w wyżej wymienione okolice.
     Mama otrzymała kilka dni temu zaproszenie od znajomych, by potowarzyszyć im w jednodniowej "objazdowej" podróży w okolice Gór Stołowych. Takie zaproszenie otrzymałam również ja, ale szczerze musiano mnie trochę namawiać, bo po prostu nie miałam ochoty. Siła perswazji mojej mamy w końcu pokonała mój opór i dzięki temu mogę się "pochwalić", co takiego w tamtejszych miejscowościach można zobaczyć :)
     Wycieczka przybrała miano "objazdowej" nie tyle z racji czasowego ograniczenia, co przede wszystkim niemłodego wieku organizatorów, którzy wielogodzinnymi wspinaczkami raczej się już nie fatygują.
     Zaczęliśmy od Wambierzyc. Miejscowość ta słynie nie tylko z bogato zdobionego Kościoła Najświętszej Maryi Panny,



(ławki przypadły mi do gustu najbardziej :) )
w którym od niedawna znajduje się relikwia z krwią Jana Pawła II,


ale również z unikatowej szopki (czy też zbioru szopek), która ręcznie nakręcana zadziwia ruchomymi postaciami, zwierzętami i innymi detalami.


     Naszym kolejnym punktem był Szczeliniec Wielki- najwyższy szczyt Gór Stołowych (919 metrów n.p.m.); niestety nie jego kulminacyjny punkt, a tylko widok.


     W drodze do Kudowy Zdroju oczarował mnie tamtejszy las


i zwróciłam uwagę na szlak prowadzący do Błędnych Skał, który na pewno przy najbliższej okazji wnikliwie wybadam :)
     W Kudowie Zdroju nie zauroczyłam się źródlaną wodą (o zgrozo płatną...), obfitością palm i bogactwem ryb, a ... szachami, którymi już dawno się nie zajmowałam jednak te od razu zyskały sobie moją sympatię:)


Może partyjkę? ;)

     Zapomniałabym o Kaplicy Czaszek w Czermnej z trzydziestoma tysiącami szczątków ludzkich, w której niestety nie można było robić zdjęć, więc co najwyżej możecie mi wierzyć na słowo, że naprawdę warto ją/ to zobaczyć.
     Jak na jeden dzień uważam, że grafik wycieczki był wyjątkowo napięty i tak naprawdę tylko dzięki słonecznej pogodzie mogliśmy go całego zrealizować. Byłam, zobaczyłam i nie żałuję :) I tak sobie od dawna myślę, że urodzona ze mnie podróżniczka, bo zawsze, gdy się nadarzy okazja wyjeżdżam; i to nie po to, by leżeć brzuchem do góry, a przede wszystkim w celu zwiedzania i wzbogacania swojej wiedzy o zabytki itp. miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz