Znowu grzmi. Lato kojarzy mi się przede wszystkim z burzami i cykaniem świerszczy przed zaśnięciem.
Tak sobie myślę... a raczej sobie przypomniałam, że Pani wicedyrektor
nie złożyła mi, tuż przed poczęstowaniem wszystkich tortem,
urodzinowych życzeń. Celowe? Duże prawdopodobieństwo.
Nie lubię
mieć wrogów gdziekolwiek, ale z drugiej strony nigdy więcej nikomu nie
pozwolę sobą pomiatać. Zrobiłam to raz- pierwszy rok po studiach, w
pierwszej pracy i na pewno to się więcej nie powtórzy. Nie ubliżali mi,
ale maksymalnie wykorzystywali. Tu stało się na odwrót. Któregoś
pechowego dla niej dnia, podeszła do mnie na okienku i odezwała się
gorzej niż do psa. Nie pamiętam o co chodziło i jak dokładnie brzmiały
te słowa, bo to już dzisiaj nieistotne. To nie był jej pierwszy raz w
stosunku do mojej osoby i ten kolejny sprawił w końcu, że dopuszczalna
granica pękła i powiedziałam dość: "Jeżeli Pani nie zna podstaw kultury
osobistej, to proszę następnym razem kogoś wysłać, zamiast przekazywać
mi tę informację osobiście".
Kolega z pracy mówi, że to nie
jest zła kobieta, tylko samotna. Ma 50 lat, wciąż jest sama i
najbardziej, co mi w niej imponuje, to zwiedzanie co roku najdalszych
zakątków świata. Uczyła mnie kiedyś polskiego i kiedyś bardzo bardzo ją
szanowałam, głównie z racji faktu, że ona szanowała i doceniała nas.
Sytuacja się diametralnie zmieniła, gdy zaczęłam z nią pracować. Okazało
się, że w relacjach zawodowych zdarza jej się "co poniektórych", z
racji zajmowanego przez siebie stanowiska, traktować wyjątkowo z góry.
Ani samotność, ani żadna inna "ułomność" jej, według mnie, nie tłumaczy,
bo nikt nie ma prawa komukolwiek, z jakichkolwiek powodów ubliżać.
"Co poniektórych" to też specyficzna kwestia. Dla Karoliny, która ma
męża prawnika jest miła, dla Agnieszki, która ma własną firmę podobnie, a
Julicie, która przyjeżdża do pracy mercedesem za prawie sto tysięcy
złotych już wyjątkowo włazi w dupę. Już dawno przestałam mówić, że
wszystko w życiu widziałam i nic mnie nie zaskoczy. Przecież to historia
niczym z durnej bajki o Kopciuszku! Faworyzowanie bogatych, uwłaczanie
biednym.
Wszem i wobec oświadczam, że Pani wicedyrektor już
dawno przestała być moim "idolem" i, z racji swojego postępowania,
straciła z mojej strony tak cenny szacunek. A co do szanowania mojej
osoby, niech tylko spróbuje znów mnie obrazić... Oczywiście zawsze
kulturalnie i na poziomie jej odpowiem, ale z pewnością to zapamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz