czwartek, 16 sierpnia 2012

45. miłość cierpliwa jest..

     Nie, nie jestem po upragnionym wyjeździe, a wręcz przeciwnie- dopiero przed (podobno :P).
     Włóczykij zapowiedzianego urlopu jednak nie dostał, ale kolejny tydzień twardo o niego walczy. Zagroził nawet odejściem z pracy i tym sposobem zarządził wolne od przyszłej środy. Jeden z pracowników wraca z chorobowego i jest to rzeczywiście realne.
     A ja.. wciąż czekam. Dwa miesiące wolnego, a upragniony wyjazd nad morze szykuje się dopiero na ostatni gwizdek.. Jako cierpliwa i rozumna kobieta nie mam Włóczykijowi tego za złe, no bo przecież to nie jego wina. Ale konkretny wniosek z całej tej historii już wyciągnęłam: za rok nie ma co się oglądać, tylko co rusz śmigać w lipcu nad morze. Stały kompan tego typu wypadów w postaci mamy jest na tak :) Sezon letni to istny sajgon dla kierowców, więc nie chcę po raz kolejny wyczekiwać jak na szpilkach na Włóczykijowy urlop. Oczywiście jeśli go dostanie to wyjedziemy- ja jednak zrobię to już po raz drugi w sezonie :)
     Za dwa tygodnie wracam do pracy.. i na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki. Dwa miesiące byczenia się, a mi wciąż mało- aż wstyd się przyznawać :/ Wszystko przez wrzesień- najbardziej stresujący i napięty miesiąc dla nauczyciela. Początek zeszłego roku szkolnego był dla mnie straszny (zmęczenie po dwumiesięcznym remoncie, natłok obowiązków, fatalne wychowawstwo..) i stąd te obawy. Oby w tym roku było całkiem na odwrót. W razie "W" dziś przynajmniej mam się komu wypłakać na ramieniu, bo rok temu niestety nie posiadałam takiego wsparcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz