I topór wojenny, póki co zakopany. A przyznam, że łatwo nie było
:/ Ile ja się namartwiłam, ile nocy nie przespałam, telefonów od
Włóczykija nie odebrałam, ile wreszcie wieczornych piw na rozluźnienie
wypiłam..
Niektóre nieporozumienia, kłótnie potrafią być wyjątkowo
męczące. I nie chodzi tu absolutnie o zdzieranie gardła; nie jestem
typem kobiety, która podnosi głos i bez końca "zrzędzi". Argumentuję
cokolwiek wyjątkowo konkretnie, a spotykając się z ciągłym
"niepojmowaniem" sprawy przez drugą stronę zaczynam milczeć i cierpliwie
czekać na to, aż facet się w końcu opamięta. Brzmi spokojnie i
wyjątkowo statycznie, ale w rzeczywistości tak niewinnie to nie wygląda.
Cały ten czas "zawieszenia" bowiem bardzo wewnętrznie przeżywam:
popłakuję w kącie, popijam melisę na uspokojenie, na niewielu rzeczach
potrafię się skupić i cierpię na okropną bezsenność. Oczywiście druga
połówka nie ma o niczym zielonego pojęcia, bo przecież jestem "silna i
twarda jak głaz". Mężczyzna jest głową a kobieta szyją, która tą głową
kręci, więc nigdy nie okazuj, że jesteś bardziej oddana płci męskiej nić
On Tobie (mimo iż często tak właśnie jest). Facet powinien być zawsze
trochę bardziej za kobietą niż na odwrót- oto moja niezawodna i
wynikająca z doświadczenia partnerska dewiza.
Włóczykij nie pokusi się o międzynarodowe wyjazdy. Regularnie
będzie w każdym tygodniu wracał do domu, bo jest świadom, że tylko taki
wariant sprzyja pielęgnowaniu naszego związku. Happy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz