Remont i skończony i wręcz przeciwnie. Firanki, telewizor, fotel do
biurka- tego jeszcze brak, ale zanadto z tego powodu nie cierpię (stąd i
pośpiechu również brak). Wyszłam z tego cało, ale na pewno nie bez
usterek psychicznych. Jeden wielki burdel całe wakacje- takie rzeczy
długo się pamięta:P
Kolejny cel- odkładane już wiele miesięcy
prawo jazdy. Osiągnięty:) Urok osobisty często się przydaje,
egzaminator przez ponad godzinę kursował ze mną po mieście;)
Liczba mężczyzn, o dziwo, tym razem w normie. Jestem z R., który jak
zwykle dużo pracuje, ale rzekomo niebawem ma się to zmienić. Czekam do
Sylwestra. Jeśli do tego czasu się nie postara i (nie daj Boże!)
imprezowo z własnej inicjatywy nie zorganizuje (siedzę cicho w tej
kwestii jak mysz pod miotłą- wyczekuję;>) to stawiam na nim krzyżyk.
Ja sama. Czas wreszcie zająć się moim wyglądem i to od dziś (!). Czeka mnie pracowita niedziela...:]
Ps. I nie będę się tłumaczyła ze swej długiej nieobecności. Życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz