To chyba nie jest to. Widziałam się z R. wczoraj i wróciłam...
rozczarowana, a nawet wręcz zniesmaczona. Namiętność, bliskość,
jedność- tego nie tyle brakuje, co po prostu w wielu sytuacjach nie ma.
Czuję się przy nim tak strasznie samotna i ciągle potrzebująca tego
"czegoś". Jestem dużą dziewczynką, wyrosłam z wielu rzeczy, ale
doświadczyłam i doskonale pamiętam "motyle w brzuchu". Tylko pamiętam i
z przeogromnym pragnieniem tego łaknę! Nie czuję się przy nim
szczęśliwa, nie czuję się spełniona.. W jakiś sposób mi na nim zależy,
ale ciągle jest to tylko "w jakiś".
Zapytałam go wczoraj, kim
dla niego jestem; czy według niego jestem jego dziewczyną?
Odpowiedział, że nie (niech go piorun strzeli!), ale gdy nazwałam siebie
"koleżanką" też zaprzeczył. Określił mnie jako kobietę z którą się
spotyka. Tyle czasu się znamy, tak długo i uparcie walczył, bym znów go
przyjęła, sypiamy już ze sobą z częstotliwością pary małżeńskiej
(oczywiście tylko wtedy jak się widzimy, a to już rzadziej), a on nie
jest w stanie nazwać mnie swoją dziewczyną??! Tłumaczył to swoim
kiepskim doświadczeniem z kobietami, strachem przed zaangażowaniem i
wyrażaniem uczuć, ale z jakiej racji ja z powodu kompletnie
niedotyczących mnie spraw mam cierpieć?? Zasługuję na o wiele więcej niż
głupie i wymuszone deklaracje!! Strasznie się wściekłam i bardzo dużo
mi to dało do myślenia. Tak naprawdę to powinnam go od razu
definitywnie kopnąć w dupę, ale ja na chwilę obecną nie mam siły, by
znów być sama.. Jestem beznadziejna prawda? Echhh....
A może
czas wreszcie wyjść do nowych ludzi i otworzyć się na nowe znajomości?
Już chyba pół roku nigdzie nie wychodziłam... Ja, kobieta uśmiechnięta,
towarzyska, kochająca tańczyć- zakopałam się kompletnie w pracy,
zamknęłam w czterech ścianach i poddałam szaremu zrezygnowaniu. Nie
jestem z siebie dumna i koniecznie muszę tę całą sytuację zmienić.
Ps.
Zmienić zmienić- łatwo powiedzieć. Kuzyn ma wesele latem. Już teraz
mnie to przybiło, a przecież do durnego problemu " z kim mam pójść"
zostało mi jeszcze trochę czasu. Odkładam to na bok, wszystko po kolei
(!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz