Wstęp taki, jakbym tych postanowień miała co najmniej setkę, a będzie zaledwie kilka. Równie ważne jak setka- to mam na swoje usprawiedliwienie. Czas więc najwyższy zacząć :-) Kolejność począwszy od najważniejszych:
1. Przywiązanie większego znaczenia do wyglądu. Koniec z wymówkami typu: "jestem zmęczona", "następnym razem się wystroję", "do pracy mi się nie chce". Odkąd pamiętam zapatruję się na eleganckie, pracujące kobiety. Nie wyglądam źle, ale wciąż nie tak, jak mi się marzy. Kupuję ładne rzeczy, a w nich nie chodzę, bo zakładam to, w czym jest mi wygodnie i czego nie trzeba prasować :P Zamiast poświęcić czas wieczorem na przemyślany i kreatywny ubiór do pracy, wymawiam się brakiem czasu. Podsumowując: koniec z tym ! Czas wreszcie stać się elegancką kobietą, a nie bez przerwy zerkać z zazdrością na te, które mnie mijają.
2.Skoro mam odtąd stąpać poza domem pewniejszym krokiem to i ziarnko przebojowości by się przydało ;-) Zwłaszcza przy P. Jestem wartościową kobietą i tak też mam postrzegać samą siebie. O!
3.Koniec ze strachem, niepewnością i podkulonym ogonem w pracy. Nie tylko przed Wice (chociaż przed nią zdarza się to najczęściej). Pracuję prawie 7 lat w tym zawodzie i jak na tak krótki staż, naprawdę wiele osiągnęłam. Gdyby nie ja i moja aktywna grupa uczniów, umarlibyśmy dawno w tej szkole z nudów. Dlatego głowa do góry kobieto sukcesu ! Masz chodzić do pracy wyprostowana, uśmiechnięta, pewna siebie i zdecydowana. Przecież doskonale wiesz, czego chcesz, więc tak też się zachowuj ! A na protekcjonalne zwroty odpowiadaj wciąż z niezachwianą pewnością siebie i szerokim uśmiechem- takim, jakim Cię sam Pan Bóg obdarzył :-)
4. Praca nad własnym poczuciem wartości. Jestem z kimś, ale to o dziwo zamiast mnie dowartościowywać, zachwiało troszkę moją pewność siebie. Boję się, że nie wystarczam P., że jest dla mnie zbyt przystojny i wolałby mieć przy sobie seksowniejszą kobietę. Jestem bystrą, rozsądną osobą i nie mogę tak myśleć. Zasłużyłam na miłość i jestem jej warta.
2.Skoro mam odtąd stąpać poza domem pewniejszym krokiem to i ziarnko przebojowości by się przydało ;-) Zwłaszcza przy P. Jestem wartościową kobietą i tak też mam postrzegać samą siebie. O!
3.Koniec ze strachem, niepewnością i podkulonym ogonem w pracy. Nie tylko przed Wice (chociaż przed nią zdarza się to najczęściej). Pracuję prawie 7 lat w tym zawodzie i jak na tak krótki staż, naprawdę wiele osiągnęłam. Gdyby nie ja i moja aktywna grupa uczniów, umarlibyśmy dawno w tej szkole z nudów. Dlatego głowa do góry kobieto sukcesu ! Masz chodzić do pracy wyprostowana, uśmiechnięta, pewna siebie i zdecydowana. Przecież doskonale wiesz, czego chcesz, więc tak też się zachowuj ! A na protekcjonalne zwroty odpowiadaj wciąż z niezachwianą pewnością siebie i szerokim uśmiechem- takim, jakim Cię sam Pan Bóg obdarzył :-)
4. Praca nad własnym poczuciem wartości. Jestem z kimś, ale to o dziwo zamiast mnie dowartościowywać, zachwiało troszkę moją pewność siebie. Boję się, że nie wystarczam P., że jest dla mnie zbyt przystojny i wolałby mieć przy sobie seksowniejszą kobietę. Jestem bystrą, rozsądną osobą i nie mogę tak myśleć. Zasłużyłam na miłość i jestem jej warta.
5. Koniec z oblepianiem mojego faceta. Nie rozumiecie? Już tłumaczę. Jako osoba wrażliwa i łaknąca bliskości czasem się zapominam (zapędzam?) i zachowuję się w stosunku do P. jak pijawka. No może troszkę przesadzam z tym określeniem, ale uwieszanie się mojemu facetowi na szyi (w sytuacji, gdy on nie jest specjalnie wylewny...) samej sobie mi się nie podoba. Nie dążę do oschłego związku, ale też nie chcę, by czułość i ciepło pochodziły tylko ode mnie. Gdy się pohamowałam, P. sam się w końcu przytulił, a gdy ja to robię zbyt często, on się odwraca plecami. Co za dużo to niezdrowo ! Trzeba się cenić, szanować i nie zachowywać jak osierocone dziecko :P Mam za sobą wiele zawodów miłosnych i to pewnie jakiś objaw strachu przed odrzuceniem, dlatego tym bardziej muszę z tym skończyć. Jestem warta miłości i nie mam zamiaru się więcej bać, że jest inaczej :-)
6. Nauka języka angielskiego. A konkretniej jej kontynuacja. Po wielu latach przerwy, ale to akurat nie ma większego znaczenia. Angielski zawsze lubiłam i chciałabym wreszcie mieć na niego jakiś "papierek". Lepiej późno niż wcale.
6. Nauka języka angielskiego. A konkretniej jej kontynuacja. Po wielu latach przerwy, ale to akurat nie ma większego znaczenia. Angielski zawsze lubiłam i chciałabym wreszcie mieć na niego jakiś "papierek". Lepiej późno niż wcale.
7. Zdobycie koniecznego doświadczenia kulinarnego. Utrudnionego dotychczas przez moją mamę ("nie wchodź! nie ruszaj! źle robisz!"). Autorskie obiady raz w tygodniu to dobry początek.
8. Chciałabym przeczytać ok. 50 książek w tym roku (albo więcej) . W poprzednim udało mi się tylko 20.
9. Nawiązanie kontaktu z koleżankami, którym obiecuję "kawę" od kilku lat.. Czas wreszcie wyjść ze skorupy pt. "Praca".
10. Chciałabym zrzucić 7 kilogramów (a jednak!). Z otyłością problemów nie mam, ale wyznaczona waga pozwoli skuteczniej zachować jędrność ciała.
11. Uczęszczanie na aerobik co najmniej raz w tygodniu.
12. Regularne przejażdżki rowerem (począwszy od wiosny).
13. Częstsze odwiedzanie bloga. Realizację tego postanowienia rozpoczęłam już kilka tygodni temu :-)
A na koniec koniecznie....
I to by było na tyle :-) Kilka (nawet kilkanaście;) ) konkretnych postanowień, z których na pewno się rozliczę pod koniec roku. Trzymajcie za mnie kciuki ! :-)
Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńDzięki !
UsuńŁatwo się czyni noworoczne postanowienia, gorzej z ich realizacją. Coś o tym wiem.
OdpowiedzUsuńBędę się starać ze wszystkich sił, by jednak przełamać ten stereotyp (!)
UsuńA więc START!
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu proponuję wykonać 6 punkt ;)
Punkt 6 zaliczony :-) Odwiedziny kumpeli :-)
Usuń