sobota, 17 stycznia 2015

159. szacunek i respekt trzeba sobie czasem wywalczyć

     Mała, szczupła i wiecznie skrzywiona. Urodna- owszem, ale nie piękna, czy też perfekcyjna. Bez makijażu, czasem z tłustymi włosami. Często w nieskomponowanym stroju i z durnymi torebkami. Drugi podbródek i wystający brzuch również charakterystyczne. Mimo to w jakiś sposób przyciągająca uwagę- jak to już z ładnymi kobietami bywa.
    Powód, dla którego strasznie zadziera nosa? Mąż prokurator i samochód prosto z salonu. Nieważne, że przed ślubem używał sobie na boku bez opamiętania; kasa jest i to daje jej poczucie władzy i prawo do ignorancji wedle wyboru. A Wice oczywiście ją uwielbia (bogatej nie śmiałaby odmówić!)- dodam dla pikanterii.
    Że plotkara i hipokrytka z niej straszna- wiedziałam od początku. Z tego powodu, odkąd pamiętam, trzymam się na boku i do wianuszka pochlebców nie należę. Prawie z nią nie rozmawiam nie dlatego, że nie znoszę- po prostu nie potrzebuję.
    A ona? No cóż...jakież było moje zdziwienie, gdy w tamtym roku się dowiedziałam, że mnie nienawidzi. Nie, że nie lubi, czy też krytykuje- naprawdę NIENAWIDZI. I co więcej: wyśmiewała i przytykała na swoich lekcjach przed moją (już byłą) klasą ! Wyobrażacie sobie?? Powiedzieli mi dopiero po ukończeniu szkoły, bo wcześniej nie mieli śmiałości.
    Jeszcze do niedawna zastanawiałam się nad powodami. Nigdy jej nie obraziłam, w niczym nie ubliżyłam. Zawsze byłam kulturalna i w razie konieczności pomocna. Ale też małomówna i skąpa w pochlebstwa- i może w tym tkwi cały problem. Kiedyś na studniówce jej mąż strasznie mi się przyglądał, pożerając ostentacyjnie wzrokiem. Czyżby to też zaważyło?Atrakcyjna, samotna kobieta- kolejne dwa powody, by mnie nienawidzić :P
    Całą sprawę ostatecznie postanowiłam zignorować. Mądrzejsi czasem tak mają- dla własnego zdrowia. Sytuacja się jednak zmieniła, kilka dni temu zresztą. Potrzebowałam czegoś od grona pedagogicznego. Wszyscy grzecznie mą prośbę spełnili, a ona..no cóż. Zachowała się, jak to na idiotkę przystało: skrzywiła gębę i odwróciła plecami. I tym sposobem przekroczyła niebezpieczną granicę. Moja dobroć w jej kwestii została bezpowrotnie wyczerpana.
    Nie będę hałasować i gestykulować. Zignoruję jeszcze bardziej, ale dla odmiany tak, by to solidnie odczuła. Patrzenie z góry, niesłuchanie, przewracanie oczami i ziewanie- drobna, kobieca broń, która wbrew pozorom jest bardzo skuteczna. Złośliwi ludzie potrzebują emocji i poklasku, więc tego typu zachowanie to dla nich największa kara. A na podtekst w kwestii krytyki mojej osoby  przed uczniami (delikatnie powiedziane) , również znajdę odpowiedni moment. Jeszcze tą *piz... przycisnę do podłogi- niech sobie nie wyobraża!
*Rzucam w jej stronę gorsze określenia (oczywiście w samotności), dlatego przed chociaż jednym tutaj nie mogłam się powstrzymać.
   Kolejna, honorowa noworoczna sprawa. Jeśli sobie pozwolę na takie podejście i traktowanie to nikt mnie nie będzie szanował. Czas najwyższy się postawić i dać do zrozumienia, że mają się ze mną liczyć (!!!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz