sobota, 15 marca 2014

118. smutek, zazdrość, samotność i wiele innych negatywnych uczuć

    Mam bardzo dobrą koleżankę, jeszcze z czasów studiów. Miła, grzeczna i kompletnie nieimprezowa- dlatego tak ją zawsze lubiłam. Bo była kimś innym niż wszyscy pozostali. Już kiedyś chyba nawet o niej pisałam.
   Wiele lat się nie widziałyśmy, bo mimo intensywnego planowania spotkania jakoś tak nam ostatecznie nie wychodziło. Teraz miało "wyjść", bo studiuję w mieście, w którym ona mieszka. Już nawet pojawiła się konkretna data, a ja zaczynałam się cieszyć, że wreszcie się zobaczymy. Do wczoraj. Dostałam od K. wiadomość o jej niesamowitym szczęściu: jest w ciąży. O stałym partnerze, z którym mieszka już dawno wiedziałam i cieszyłam się razem z nią. K. to wspaniała, dobra dziewczyna i zasługuje na szczęście. Zasługuje też na macierzyństwo tylko, że ta wiadomość...niestety mnie zdołowała zamiast wywoływać radość.
    Chcę być matką. Chcę założyć rodzinę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu mam 31 lat, gdyby nie fakt, że nigdy wcześniej tego nie pragnęłam. Momentami zaczęłam nawet myśleć i mówić, że widocznie tego nie chcę. Bywa. Ale dziś... od jakiegoś czasu coraz intensywniej odczuwam taką potrzebę. Od kilku miesięcy- mówiąc dokładniej. Coś się stało, coś "zaskoczyło" i po prostu chcę.
    Gdy K. chwaliła się, że jest z kimś szczęśliwa cieszyłam się razem z nią, bo wtedy też powoli zaczynało mi się układać.. dziś ona ma pod sercem dziecko, a ja już chyba nawet nie mam Norberta. Co się stało? Sama do końca nie wiem. Po prostu mnie unieszczęśliwia. Pisze kiedy chce, przyjeżdża kiedy chce a ja już coraz bardziej mam tego dość. Dawałam mu kilka razy do zrozumienia, że o kobietę się dba, a nie tylko ją ma. Jednak jak widać on wciąż tego nie rozumie.
    Dziwi mnie to strasznie, bo przecież dostałam od niego tyle gestów, słów i wiele podtekstów, którymi na swój męski sposób pokazywał, że bardzo mu na mnie zależy. Nigdy nie chciałam, żeby wisiał przez to na telefonie, bo takiego słodzenia nie znoszę, ale nie odzywać się do mnie od poniedziałku?? To już zdecydowanie przesada.
     Norbert to niezależny, samodzielny facet z pasjami, co sprawia, że doskonale się rozumiemy, bo ja mam podobnie. Zawsze to akceptowałam, nie wymagałam nigdy wyłączności 24h na dobę tylko, że... są pewne granice. Ostatnio dużo pracuje, wiem o tym i to rozumiem, ale na dłuższą metę to nie tłumaczy faktu, że się w ogóle nie odzywa. Smsa pisze się w 10 sekund, nie mogę się pogodzić z tym, że nawet tego nie ma ! Robi co chce, pisze kiedy chce...o romantyzmie, pamięci, niespodziankach nie wspomnę, bo on po prostu tego nie potrafi.
     W zeszłym tygodniu był Dzień Kobiet. Spędziłam go na studiach, dlatego się nie widzieliśmy. Dostałam krótkiego smsa, ale ok, przecież takie rzeczy można nadrobić. Można zrobić niespodziankę przyjeżdżając w tygodniu z różą, można zaplanować kolejny weekend jako ten "wyjątkowy", nadrabiający moje święto.. można wiele, wystarczy chcieć, pomyśleć i mieć tą iskierkę do takich rzeczy. Norbert tego nie ma. On po prostu nie potrafi się tak zachować. W poniedziałek dostałam ostatniego smsa i tyle. Na posty i rozmowy ze znajomymi na fb ma czas, dla mnie nie.
     I co będzie dalej? Łatwo to przewidzieć, bo to nie pierwsza taka sytuacja. Odezwie się jak gdyby nigdy nic i zapyta co słychać. Oczywiście po weekendzie, żebym czasem nie wpadła na pomysł jego przyjazdu do mnie. Ja go opieprzę, on zażartuje, przeprosi i za jakiś czas wytnie mi dokładnie taki sam numer. Tak to właśnie wszystko u niego wygląda. Zależy mu na mnie, wiem o tym, ale Norbert kompletnie nie ma pojęcia, jak o to uczucie dbać i je rozwijać.
     Jestem przy nim nieszczęśliwa, ale będąc sama czuję się jeszcze gorzej. Zwłaszcza, że naprawdę wierzyłam, że wreszcie wszystko się ułoży... Spędziliśmy tyle cudownych chwil, więc nie dało się myśleć inaczej.
     Czuję się fatalnie. Sobotę zaczęłam kawą i piwem. Przez te permanentne doły w końcu się stoczę.
     Co do koleżanki K., po dłuższym wywodzie o Norbercie chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego zasmuciła mnie swoją nowiną. Bo ona ma faceta, niebawem dziecko,a  ja znów nie mam nic. Stąd ten worek negatywnych uczuć. Na dodatek w weekend- bosko.

2 komentarze:

  1. Zasady zasadami, ale gdy ludzie się kochają to nie muszą niczego tłumaczyć, robią to co najlepsze dla partnera. Dałabym sobie spokój z tym facetem

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba faktycznie on traktuje tę znajomość zbyt luźno... ja również nie należę do tych,które żądają oddania 24h,ale tak jak piszesz,sms zajmuje parę sekund,a od razu przyjemniej się robi,gdy się go dostaje i wie,ze mimo natłoku obowiązków ktoś tam gdzieś o nas myśli,pamięta...poczekaj,może to chwilowe. a jeśli nie chwilowe,to chyba nic z tego...

    OdpowiedzUsuń