piątek, 12 lipca 2013

103. podróże małe i duże- nareszcie ! :)

    Te wakacje są pierwszymi z własnym samochodem. Jeśli chodzi o prawo jazdy, póki co jestem żółtodziobem, ale oczywiście nie mam zamiaru siebie tak bez końca nazywać. Ten dwumiesięczny urlop to idealny czas, by zorganizować kilka wycieczek i odwiedzić tak dawno upragnione przeze mnie miejsca :) I nie marzą mi się, wbrew pozorom, Hawaje, Ibiza itp. Chcę zobaczyć zamek w Mosznej, w Bolkowie; chcę zabrać mamę do Niepokalanowa i zjawić się na kilku słynnych na całą Polskę imprezach (rekonstrukcja bitwy pod Grunwaldem, Master Truck itp.). Niewiele prawda? Niestety nie było mi wcześniej dane w wymienionych miejscach się pojawić, ale teraz NARESZCIE mogę to nadrobić :)
    Nadrobię również zmarnowane w poprzednim roku wakacje. Przypomnę, że nigdzie nie byłam wyczekując na urlop swojego eks. Gdy wreszcie się udało jechać na kilka dni nad morze, wyjazd okazał się kompletnym niewypałem, który ostatecznie przyczynił się w jakimś tam stopniu do naszego rozstania. NIGDY więcej nie będę uzależniać swoich wyjazdów od faceta- bardzo ważna lekcja i nauczka jednocześnie po tamtym czasie.
   Zaczęłam od Częstochowy, w której byłam z mamą kilka dni temu. To był chyba taki mój pierwszy, poważniejszy wyjazd i trochę się stresowałam. Na szczęście wszystko poszło dobrze i mogę z uśmiechem na twarzy stwierdzić, że pierwsze koty za płoty :)


wieża jasnogórskiego klasztoru

widok z wieży na Aleje NMP

pomnik Jana Pawła II usytuowany na murach klasztoru

prochy księdza Augustyna Kordeckiego

wnętrze Bazyliki sąsiadującej z kaplicą Matki Boskiej Częstochowskiej

jedna ze stacji drogi krzyżowej autorstwa Dudy Gracza

kaplica Serca Pana Jezusa- w okresie studiów moja ulubiona; 
łza w oku mi się zakręciła, gdy pomyślałam, że aż 6 długich lat mnie w niej nie było..
a obiecałam wracać do tego miejsca regularnie...teraz już będę

słynny obraz Czarnej Madonny

    Sama Częstochowa kojarzy mi się nie tylko z Jasną Górą, ale również z okresem moich studiów. Spędziłam tam kilka ładnych lat mojego życia i nie da się o tym nie pamiętać. Przeżyłam tam swoją pierwszą miłość, poznałam wielu przyjaciół i sąsiadów z akademika;) i naprawdę bardzo wielu rzeczy się tam nauczyłam. Przede wszystkim życia. I niestety nie zawsze ten fakt dobrze mi się kojarzy, bo też wiele razy tam wtedy cierpiałam. Przeszkody w studiowaniu dwóch kierunków, fatalne rozstanie z chłopakiem i mnóstwo fałszywych ludzi. Ale czy mieszkanie w jakimkolwiek innym miejscu jest inne? Ten świat taki po prostu jest i by uchronić się przed pesymizmem powinniśmy zostawiać w pamięci więcej dobrych rzeczy, niż złych. Tak właśnie zrobię :)
    A jutro..kolejny jednodniowy wypad, o którym również napiszę, zwłaszcza, że marzę o nim już od wielu lat :)

2 komentarze:

  1. Najważniejsze,że zaczęłaś!Czekam na kolejną relację! Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czekam na kolejne relacje i na recenzję książki ;-) Kupiłam ją jakieś 2 lata temu i czeka ... więc jak Tobie się spodoba to i ja się zmotywuję ;-)

    OdpowiedzUsuń