poniedziałek, 19 listopada 2012

57. nie ogarniam

     Wulkan nie wybuchł, ziemia się nie zatrzęsła, motyle ominęły mnie szerokim łukiem i generalnie NIC co najmniej nadzwyczajnego nie stało się w moim życiu w ciągu ostatniego miesiąca. Spotkanie z Rafikiem się nie liczy, bo niczego nowego w moje życie nie wniosło a dobrze zapowiadający się adorator już się z niewiadomych przyczyn ulotnił (pewnie praca lub inne tym podobne bzdety). Fakt, na horyzoncie pojawiła się stara miłość jednak ostatecznie póki co ma duży problem, by zza tego horyzontu wyleźć, więc ostatecznie też "odpada":P Nudno i smutno i jakoś tak przygnębiająco w moim życiu ostatnio się dzieje. Gdyby choć jeszcze znajomi dopisywali, a oni jacyś tacy.. cholernie skostniali na tle weselszej części społeczeństwa. Posucha i kicha dwoma słowami. Oby to się wreszcie zmieniło.
     Oj wróć, przecież jest miejsce, gdzie póki co się nie nudzę i nie zawiodłam- tutaj :) Jak miło, że jesteście i pamiętacie. Czuję się naprawdę wyróżniona i onieśmielona jednocześnie ;) I oczywiście ani przez chwilę nie pomyślałam o możliwości rezygnacji z Waszego towarzystwa! Taki mały urlopik mi się zdarzył- ot co ;)
     Wczoraj byłam na Połowinkach. Jako wychowawca oczywiście (starość nie radość:P). Dwa tygodnie wcześniej dostałam piękne, ręcznie wykonane zaproszenie i założenie było takie, że spędzę przyjemnie czas, a nawet się w kulturalnym towarzystwie pobawię, ale.. no właśnie, jak człowiek za dużo przewiduje to najczęściej wypada coś, czego najmniej się spodziewa. Whisky, żubrówka, wódka, wino i co tam jeszcze można nabyć w monopolowym skonfiskowałam po kilku godzinach zabawy. Generalnie wyniosłam dwie reklamówki butelek- w większości pustych. Podkreślam, że byłam jedną z wielu dorosłych osób, które mogą się pochwalić podobnymi "zdobyczami". 16- letnia, kompletnie pijana uczennica została odwieziona do domu a grupa szemranych osób towarzyszących wyproszona z sali. Były momenty, kiedy sympatycznie bawiłam się z uczniami (w końcu nie wszyscy są jedną kreską malowani), jednak zostały one zdecydowanie przysłonięte ilością spożytego alkoholu i chamowatym zachowaniem niekórych osób. Moja siostra stwierdziła, że im się w dupie przewraca od kieszonkowego, bo nas w ich wieku nie było czasem stać nawet na oranżadę.
     Podsumowując: jestem tym wszystkim przerażona ! Oni mają po 16 i 17 lat, a na wczorajszej imprezie próbowali chyba wszystkiego. Ja w ich wieku nie miałam zielonego pojęcia co to whisky- o innych trunkach już nie wspominając. A co na to ich rodzice?? Większość ma klapki na oczach, bo przecież ich dzieci są kochane, a nauczyciel to wstrętny kłamca.. Własnych dzieci nie mam, a z cudzymi się muszę użerać. O koniecznośći wychowania co poniektórych rodziców już nie wspomnę. I niech nikt się nie waży zaprzeczyć stwierdzeniu, że nauczyciel to niewdzięczny zawód- bo ugryzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz