sobota, 19 października 2013

109. dojrzała miłość

    Motylki w brzuchu..to pierwsze pamiętane przeze mnie objawy zakochania. Po nich bezsenne noce, marzenia żywcem ściągnięte z filmowego love story i niecierpliwe wyczekiwanie na "ciąg dalszy". Pierwsze nieśmiałe spotkania, pierwszy pocałunek, dotyk...oj jak się wtedy przyjemnie od tego wszystkiego kręciło w głowie ;) I ta słodka niewiedza, a w konsekwencji i naiwność- że skoro początek jak w bajce, to koniec inny być nie może.
    Ostatnimi czasy tęskniłam za tamtymi uczuciami. Bo dziś to już przecież nie to samo, z ważnego nieodwracalnego powodu- nie mam już "nastu" lat a trzydzieści parę. Jestem pod wieloma względami doświadczoną osobą, a co za tym idzie, o wiele ostrożniejszą. Uważam z sympatiami, deklaracjami itp. "wzajemnościami". Staranniej dobieram sobie przyjaciół a nad potencjalnymi "spontanami" co najmniej raz poważnie myślę. Z jednej strony to dobre. Człowiek się tyle razy sparzył, że dobrze jest umieć się przed tym uchronić na przyszłość. Ale z drugiej...wszystkie motylki itp. emocjonalne stworki mają o wiele mniejszą szansę zaistnieć. A może już w ogóle nie mają szans się pojawić?
   Bo teraz to wygląda całkiem inaczej. Poznanego mężczyznę najpierw długo "obserwuję". Rozmawiam, zadaję sporo pytań, interesuje mnie jego teraźniejszość i przyszłość. A gdy się z nim spotykam...nie patrzę głęboko w oczy i nie mdleję z ich powodu. Zwracam uwagę na jego kulturę osobistą, sposób wypowiadania się i stosunek wobec mojej osoby. Pocałunki ani przez chwilę mi w głowie. Pierwsze "emocjonalne" objawy wzajemności różnych to chęć oparcia głowy na jego ramieniu. To potrzeba opieki i poczucia bezpieczeństwa prawda? Motylki owszem, przyjemnie połaskoczą, ale już nie przytulą i nie uspokoją w trudnych chwilach życia...
   Tylko czy to w takim razie też jest miłość? Bo motylków niestety nie ma, ale z drugiej strony...jest wiele innych rzeczy, których potrzebuję zdecydowanie bardziej. Jest rozmowa, interesowność i tyle wspaniałych zainteresowań. Tyle wspólnych spraw i poglądów. Czuję się taka...intelektualnie dopieszczona :) A może to jest właśnie miłość tylko zdecydowanie dojrzalsza?? Motylki ani trochę takie nie były, bo zawsze się kończyły kompletną katastrofą...
    Zrobiło się tak..sentymentalnie. Idealnie na podzielenie się przy okazji jesiennymi perełkami prosto z naszych polskich gór :)






4 komentarze:

  1. Hmm, strasznie to prawdziwe, i zupełnie się z tym zgadzam :)
    A taką jesień, to ja bym mogła mieć cały rok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dojrzalsza jesteś to i motyle inne fruwać będą. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pięknie ujęłaś tą wspaniałą dojrzałą miłość, oby zawsze trwała!!!
    cienie i blaski

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nigdy zgadzam się z wszystkimi moimi poprzedniczkami! ;-)
    Dużo motyli w innych objawach, powodzenia Babo! ;*

    OdpowiedzUsuń