poniedziałek, 15 października 2012

54. wesele

     Wesele wesele i po weselu... a szkoda, bo było naprawdę sympatycznie :)
     Tyle obaw, przemyśleń, wahań a jak się ostatecznie okazało- diabeł wcale nie taki straszny. Uśmiecham się na samo wspomnienie o swoich niepokojach przed tą imprezą i absolutnie- ABSOLUTNIE nie żałuję, że wybrałam się na nią sama.
     Nie byłam jedyną "singielką", ale to akurat najmniej ważne. Najważniejsze, że dwa wieczory spędziłam z rodziną, na którą jak zwykle mogę liczyć. Żartom, śmiechom, toastom nie było końca i o dziwo również tańcom ;) Całe moje najlepsze kuzynostwo zajęło jedną część stolika i sprawiło, że po powrocie bolał mnie brzuch od śmiechu ;)
      Dwóch rzeczy obawiałam się najbardziej: pytania dlaczego przyszłam sama i rozmowy z moim eks, który robił na tym weselu zdjęcia. Ostatecznie wyszło "dwa w jednym", bo rodzina cieszyła się przede wszystkim moją obecnością i o jakichkolwiek niepotrzebnych i kłopotliwych dociekaniach nie mogło być mowy. A fotograf... no cóż, przywitał się i zapytał. Odpowiedziałam konkretnie i szczerze: "Jestem sama, więc przyszłam sama". A dlaczego zapytał? Bo mimo iż ma dziewczynę, wciąż za mną tęskni... Oczywiście nie powiedział tego tak od razu i wprost, ale z całej naszej rozmowy taki wniosek właśnie należy wyciągnąć. Ok, schlebia mi to, ale... jest takie prawdziwe porzekadło: nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki i chyba niczego więcej na ten temat pisać nie muszę. No może jeszcze to, że współczuję jego dziewczynie, ale to już akurat mniej ważne.
     Wesele weselem, a dziś czas na brutalną rzeczywistość. Tak sobie myślę, że jedna rzecz wyjątkowo mnie w stanach samotności wkurza. Gdy się z kimś spotykam, mężczyźni dobijają się do mnie drzwiami i oknami, a gdy jestem "do wzięcia" na horyzoncie... totalna posucha !! Potencjalny niespodziewany adorator od jakiegoś czasu ma mnie w dupie. Stały adorator z Holandii właśnie umieścił na fb zdjęcia z jakimiś laskami, a Rafik.. no cóż, Rafik póki co jest wyjątkowo wierny, tylko szkoda, że dopiero teraz, a nie jak się spotykaliśmy :P Z braku laku jednak.. się z nim umówię. I piszę poważnie. Jedno spotkanie zobowiązań nie czyni, a ja po prostu mam chęć miło spędzić czas. Czy to na kolacji, czy w kinie, po prostu chcę, bo najzwyczajniej w świecie jestem kobietą i brakuje mi świadomości, że się komuś podobam. Ot co!
Ps. Ktoś tu gdzieś pisał o jakiejś rzece? Eee, przewidziało mi się chyba ;)

Baba


Podziel się:
Trackback: http://bloog.pl/id,332163963,trackback

samotność nie jest dla ludzi

środa, 03 października 2012 23:52
     Są takie dni, kiedy się uśmiecham, pałam energią, zarażam dobrym humorem i nie przypadkiem są uprzedzone przez dobre słowo, miłego smsa, komplement czy też chęć słuchania mnie przez innych. Zdarzają się jednak w moim życiu i takie wieczory jak te, kiedy telefon milczy, znajomi na facebooku są dla siebie wzajemnie jednak tym razem nie dla mnie; wyczekiwane dobre słowo nie przychodzi a nadzieje na nie rozsypują się w drobny mak. Przestaję się wtedy uśmiechać, niewiele mówię a swoje negatywne emocje wyrzucam w stronę towarzyszących mi osób niczym kule z karabinu maszynowego. Nie znoszę takiego stanu, bo nie chcę w taki sposób być od kogokolwiek zależna. Tak, wiem: pomyśl o sobie, zrób coś, co sprawi Ci przyjemność, jednak te rady nie zawsze są tak skuteczne, jakbym tego chciała. Czas popracować nad tym, by takie się stały, bo naprawdę jestem zła sama na siebie za fakt, że moje samopoczucie, tak jak dziś, jest zależne od innych.
     Ostatnio w moim domu pojawiło się sporo pająków. Słyszałam, że przynoszą szczęście, więc oby choć trochę z tego przesądu było prawdą, chociaż... ten, którego odkryłam w kuchni przed chwilą wcale tak przyjaźnie nie wygląda :P Tak, wciąż żyje, ale to tylko dlatego, że naprawdę ma mało zachęcającą posturę i zbliżenie się do niego w jakikolwiek sposób na pewno odpada. Zobaczcie zresztą sami...


     A może przeczytam horoskop? Każdy sposób poprawy humoru chyba nie jest zły :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz