Wciąż uśmiechnięta i wciąż myślami obok Niego. Niepoprawny błogostan ;)
Pamiętam moje najważniejsze rozmyślania w czasie singlowania. Kobieta atrakcyjna, kreatywna, z dobrą pracą- sama. Szczęście w życiu zawodowym, ale ciągły brak tego w życiu prywatnym. Dziś jest na odwrót. Dzieci w szkołach coraz mniej, po reformie jeszcze mniej godzin...niepełny etat, słaba płaca i uzasadnione obawy o jutro. Były lata tłuste, czas na chude. Czarne chmury w życiu zawodowym, ale na szczęście tęcza w prywatnym i za nią zwłaszcza dziękuję Bogu. Pełni życiowego szczęścia nie ma, ale jego obecność w chociażby jednej sferze sprawia, że nie jest najgorzej. Fakt ten przyjmuję z ulgą, bo ciężko by mi było znieść czarne chmury wszędzie.. Cierpliwie czekam i wierzę, że będzie tylko lepiej.
poniedziałek, 15 września 2014
wtorek, 9 września 2014
138. się porobiło..
Diametralne zmiany w naszym życiu zachodzą często dość niespodziewanie. Czasem z roku na rok, a czasem nawet z dnia na dzień. Niespodziewane czyli nie zawsze do przewidzenia.
Mój ostatni post jest sprzed miesiąca. Pisałam o singlach, a dziś dziwnie się czuję na samą myśl, czy może fakt, że.. chyba z kimś jestem. Takie subiektywne "chyba"z racji permanentnego niedowierzania. Na teraz.
Poznaliśmy się wirtualnie, rozmawiamy i kochamy się realnie. Mój zapach na jego pościeli i jego na moim ciele. Dotyk, wzrok, myśli, oceny, zasady i śmiech. Obiady, sałatki, filmy i spacery również. Od połowy sierpnia- tak mniej więcej. Choć początki, o dziwo, tego nie zapowiadały. W pierwszych spotkaniach i rozmowach dominowały irytacja, rozczarowanie, nuda a nawet złość. A potem, po miesiącu milczenia tak jakoś...się porobiło. Żadna stara, przechodzona miłość. Świeża lecz dojrzała jednocześnie. Między rówieśnikami. I odległa również nie. Dzieli nas zaledwie 12 km, a znamy się raptem dwa miesiące.
Dwa buntownicze, zżerane przez samotność charaktery. W swoim towarzystwie już dawno złożyliśmy broń. I dobrze nam z tym.
O zawiłościach i trudnościach w pracy opowiem następnym razem. Nacieszę się obecnym nastrojem.
Mój ostatni post jest sprzed miesiąca. Pisałam o singlach, a dziś dziwnie się czuję na samą myśl, czy może fakt, że.. chyba z kimś jestem. Takie subiektywne "chyba"z racji permanentnego niedowierzania. Na teraz.
Poznaliśmy się wirtualnie, rozmawiamy i kochamy się realnie. Mój zapach na jego pościeli i jego na moim ciele. Dotyk, wzrok, myśli, oceny, zasady i śmiech. Obiady, sałatki, filmy i spacery również. Od połowy sierpnia- tak mniej więcej. Choć początki, o dziwo, tego nie zapowiadały. W pierwszych spotkaniach i rozmowach dominowały irytacja, rozczarowanie, nuda a nawet złość. A potem, po miesiącu milczenia tak jakoś...się porobiło. Żadna stara, przechodzona miłość. Świeża lecz dojrzała jednocześnie. Między rówieśnikami. I odległa również nie. Dzieli nas zaledwie 12 km, a znamy się raptem dwa miesiące.
Dwa buntownicze, zżerane przez samotność charaktery. W swoim towarzystwie już dawno złożyliśmy broń. I dobrze nam z tym.
O zawiłościach i trudnościach w pracy opowiem następnym razem. Nacieszę się obecnym nastrojem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)