Rok to sporo, jak na milczenie. Nie wiem z czego to wynikało.
Brak czasu na pewno mnie nie tłumaczy mimo iż ludzie wiele spraw
tłumaczą właśnie w taki sposób. Czas mamy i to nawet bardzo wiele, ale
posiadając go rzadko pamiętamy, że on nieubłaganie płynie.
Bardzo łatwo streścić ten miniony rok, bo nie był on
nadzwyczajnie bogaty w pamiętliwe wydarzenia. Na pewno byłam
zapracowana; i to akurat piszę z uśmiechem na twarzy, bo, jak wiadomo,
nie potrafię bez tego żyć ;] Nadal niestety nie mam stałej oferty pracy,
ale sytuacja na pewno jest zdecydowanie lepsza, niż kiedyś. Pracowałam
cały rok wciąż na zastępstwie i teraz.. czekam :) Absolutnie nic więcej
na ten temat nie napiszę, bo nie chciałabym zapeszać. Teraz muszę
jedynie trzymać kciuki, prosić innych o to samo i wypatrywać września..
Wesele. Przyjemne, zabawne i dzięki Przemkowi w miarę
bezstresowe :) Przemek- sympatyczny, kulturalny, towarzyski; idealny
kandydat na męża, ale mimo wszystko wciąż tylko Przemek. Dla mnie
zwłaszcza. Obecnie jest moim naprawdę dobrym znajomym i na pewno byłby
bardzo dobrym, gdyby nie to, że odrzuciłam jego "zaloty".. :/ Poprawka:
byłby bardzo dobrym, gdyby one się w ogóle nie pojawiły. Przemek to
oczywiście nie imię wcześniejszego Piłkarza. Piłkarz bowiem zrezygnował z
"przemiany" wobec mojej osoby i już dawno wrócił do swojego starego
trybu życia.
Miłość. Wyjątkowo "powtarzalna": znów kilka czatowych znajomości
i parę nieudanych randek. W przypadku Małolata pojawiła się nawet
iskierka uczuć.. (co ja mam z tymi młodszymi??) (wiem, co mam- słabość
:| ). Małolat wizualnie i osobowościowo był rzeczywiście intrygujący,
ale co z tego, skoro z dodatkiem braku słowności, niedostatecznej
interesowności moją osobą i coraz częstszego "krętactwa" stał się dla
mnie kompletnie bezwartościowy. Dziś owszem, pojawiają się u mnie wobec
Niego momenty słabości, ale nigdy nie są i na pewno nie będą do
nieopanowania.
O dziwo, moja znajomość z Nim przyniosła wiele korzyści. W sumie
jedną, ale za to bardzo ważną :) Małolat jest typem.. "strojnego
fifarafy". Co tydzień zakupy, modne ciuchy, interesujący styl (wszystko
oczywiście odpowiednio wyważone). To mnie zmobilizowało wreszcie do
zrobienia ze sobą porządku. Nie jestem jakąś obleśną powsinogą- bez
przesady, ale zdecydowanie zaniedbałam wizualną sferę mojego życia. Już
dawno mam wiele pomysłów na to, co chcę nosić i jak chcę wyglądać i nie
pozwolę na to, by się więcej marnowały. Wygląd nie jest najważniejszy,
ale dbanie o niego zdecydowanie poprawia samopoczucie i fenomenalnie
wpływa na naszą psychikę :) Tym się właśnie teraz mam zamiar zająć-
sprawianiem sobie przyjemności :) Mój miniony dłuższy okres pracy
finansowo mi na to pozwala, więc do dzieła :)
Oprócz powyższych zamiarów zmobilizowałam się wreszcie na
realizację jednego z najważniejszych: chodzę na prawo jazdy :] Wśród
tych osiemnasto- i dziewiętnastoletnich współtowarzyszy wykładów czuję
się jak stara ciocia :|, ale czy to ważne? ;) Nie chcę już zerkać z
zazdrością na samodzielność innych; chcę im zdecydowanie pod tym
względem dorównać :]
Ps. Praca i miłość. Ponoć w życiu najważniejsze jest, by mieć
szczęście w obu tych sferach. Może jeśli w tej pierwszej mi się wreszcie
powiedzie, to i na drugą przyjdzie czas.. Waiting..
CYTAT NA DZIŚ:
I JA MAM CHWILE FILOZOFICZNEJ ZADUMY. STAJĘ SOBIE NA MOŚCIE NAD
WISŁĄ, OD CZASU DO CZASU SPLUWAM NA FALE I MYŚLĘ PRZY TYM: PANTA REI-
stanisław jerzy lec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz