Co dziś pożytecznego zrobiłam? Wykąpałam się i umyłam włosy czyli prawie porządnie ogarnęłam. Z paznokciami nie wyszło, ale dopracuję to jutro. Banalne? W moim przypadku wręcz przeciwnie. Od wielu dni chodzę zaniedbana, zatłuszczona i ukryta pod "byle czym". Pierwszy podstawowy krok za mną.
Co jeszcze? Spędziłam czas z mamą (z którą z powodu jej dolegliwości zamieszkałam na parę dni), pogodziłam się i poprzytulałam z narzeczonym (po kolejnej burzliwej kłótni) i obejrzałam dobry film z Denzelem Washingtonem ("Bez litości 2"). I niczego nie żałuję, bo najważniejsze, że w niedzielę nie zajmowałam się pracą. Od dziś solidne postanowienie.
Czy określenie "kolejna burzliwa kłótnia" powinno być niepokojące? Dziś, po prawie pięciu latach bycia razem, wydaje mi się, że nie. Oboje niestety mamy mocne charaktery. Uparci, zawzięci, pyskaci i wybuchowi. Bardzo niebezpieczna mieszanka, ale taka, która pójdzie za sobą wzajemnie w ogień. I taka, która potrafi się pięknie godzić. No i jakoś to się "kula". Jednak póki co, nie o tym, nie o tym. Jutro nowy dzień i kolejny pod tytułem: "Czas się wreszcie ogarnąć kobieto. Potrafisz!".
Prawie dziennik prawie czterdziestolatki
niedziela, 14 kwietnia 2019
sobota, 13 kwietnia 2019
178. Ja - babeczka prawie czterdziestoletnia
Jestem. Znowu. Po długim czasie, ale jednak. Dlaczego? Po co?
Pisałam pamiętniki odkąd pamiętam. Nie po to, by się nimi chwalić, czy rozpamiętywać przeszłość bez końca. Miałam taką potrzebę. Po prostu. Nigdy nie miałam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć ze wszystkiego. Wyżalić, popłakać a czasem najzwyczajniej w świecie pogadać o pierdołach. Tu nie ma dialogu, tylko monolog. Ale to też lepiej. Mogę gadać aż do utraty tchu. A wierzcie mi, że naprawdę potrafię.
Dlaczego dziś? Dlaczego teraz? Bo czuję się brzydka, nieatrakcyjna, gorsza od innych. Bo we wszystkim wyglądam źle. Bo chcę bardzo to zmienić, ale brak mi sił, zapału. Odkąd pamiętam odkładam to na "jutro". I jest coraz gorzej.. bo coraz częściej zaniedbane paznokcie, tłuste włosy, wytarte stare ciuchy. I nie dlatego, że mnie nie stać! Po prostu... wolę poleżeć, pospać, poczytać, wydać setki złotych na kosmetyki...
I jeszcze ten ślub.. ! Za niecałe trzy miesiące. Trzy razy zmieniałam sukienkę.. bo w każdej wyglądałam źle! Wszystko niby pozałatwiane, ale ja prawie zwracam na myśl o tym, że wszyscy się będą na mnie patrzyć! Na brzydką, zaniedbaną, beznadziejną w planowaniu i robieniu rachityczną pannę młodą... co jest ze mną nie tak?? Co mi może pomóc??
Może rozmowa. Taka tutaj. I wsparcie.. nie przyszłego męża, któremu nawet w dresach i z przedokresowymi pryszczami się podobam. Ale wsparcie takich babeczek jak ja... prawie czterdziestoletnich, zapracowanych, wiecznie zmęczonych i przerażonych swoim odbiciem w lustrze. Może jakaś szczęściara jakoś się z tego marazmu wygrzebała?
Będę pisać w ramach potrzeb... czyli chyba prawie codziennie. Taka spowiedź i notatnik. Dowód na to, że każda z nas może stać się silniejsza i piękniejsza. Bo wierzę mocno, że pobyt tutaj mi wreszcie pomoże.
Pisałam pamiętniki odkąd pamiętam. Nie po to, by się nimi chwalić, czy rozpamiętywać przeszłość bez końca. Miałam taką potrzebę. Po prostu. Nigdy nie miałam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć ze wszystkiego. Wyżalić, popłakać a czasem najzwyczajniej w świecie pogadać o pierdołach. Tu nie ma dialogu, tylko monolog. Ale to też lepiej. Mogę gadać aż do utraty tchu. A wierzcie mi, że naprawdę potrafię.
Dlaczego dziś? Dlaczego teraz? Bo czuję się brzydka, nieatrakcyjna, gorsza od innych. Bo we wszystkim wyglądam źle. Bo chcę bardzo to zmienić, ale brak mi sił, zapału. Odkąd pamiętam odkładam to na "jutro". I jest coraz gorzej.. bo coraz częściej zaniedbane paznokcie, tłuste włosy, wytarte stare ciuchy. I nie dlatego, że mnie nie stać! Po prostu... wolę poleżeć, pospać, poczytać, wydać setki złotych na kosmetyki...
I jeszcze ten ślub.. ! Za niecałe trzy miesiące. Trzy razy zmieniałam sukienkę.. bo w każdej wyglądałam źle! Wszystko niby pozałatwiane, ale ja prawie zwracam na myśl o tym, że wszyscy się będą na mnie patrzyć! Na brzydką, zaniedbaną, beznadziejną w planowaniu i robieniu rachityczną pannę młodą... co jest ze mną nie tak?? Co mi może pomóc??
Może rozmowa. Taka tutaj. I wsparcie.. nie przyszłego męża, któremu nawet w dresach i z przedokresowymi pryszczami się podobam. Ale wsparcie takich babeczek jak ja... prawie czterdziestoletnich, zapracowanych, wiecznie zmęczonych i przerażonych swoim odbiciem w lustrze. Może jakaś szczęściara jakoś się z tego marazmu wygrzebała?
Będę pisać w ramach potrzeb... czyli chyba prawie codziennie. Taka spowiedź i notatnik. Dowód na to, że każda z nas może stać się silniejsza i piękniejsza. Bo wierzę mocno, że pobyt tutaj mi wreszcie pomoże.
Subskrybuj:
Posty (Atom)