Nowy post powinien przynosić nowe, zaskakujące wiadomości; tym razem będzie inaczej. Stety czy niestety- się okaże.
R. wyrzuciłam do kosza- again. Oby na dobre, jednak tym razem nie będę się stuprocentowo zarzekać- kwestia doświadczenia.
Znów jestem sama. Kompletnie sama. Z własnego wyboru, bo przecież w
oczach D. wciąż widać, jak bardzo mnie kocha... a ja jego... wręcz
przeciwnie. Ważne, jednak przeszłe. Wirtualne znajomości są i to nawet
bliżej zamiany na realne niż dalej, ale co z tego ostatecznie wyniknie,
okaże się niebawem.
Zmęczona jestem. I znudzona też.
Znajomościami, randkami i wszystkim co pokrewne. Nie chcę, by moje życie
kręciło się wokół poszukiwania drugiej połówki, ale z drugiej strony
nic na to nie poradzę, że do pełni życia brakuje mi jedynie miłości...
Taka już jestem i szkoda, że nie wstydzę się o tym mówić tylko tutaj.
Brutalna rzeczywistość.
Ale, ale- monotematyczności w moim
blogu na pewno nie będzie. Zaczęłam wreszcie spełniać jedno ze swoich
pragnień- kreuję swój wymarzony image:) Powoli, bo powoli, ale wreszcie;
to mnie dziś napędza:)